– Nie mam żadnego następcy. O wszystkim zadecydują prawybory, w których to obywatele wskażą zwycięzcę spośród kandydatów wskazanych przez Partię Regionów, Jedną Gagauzję, Radę Starszych i inne uprawnione organizacje społeczne – zapewnił M. Formuzał.
Wymieniając potencjalnych pretendentów baszkan wspomniał starostę czadyr-łungskiego Siergieja Buzadżiego – „młody i energiczny, błyskotliwy mówca, mający doświadczenie jako administrator i organizator, dobrze przygotowany”; Witalija Kiurkczu – „ekspert, władający wieloma językami, minister ekonomii Gagauzji, człowiek wielkich możliwości”; Walery Janioglo – „mój wieloletni współpracownik, państwowiec”. Szef Autonomii wskazał również, że „duży potencjał mają też emigranci”, czy osoby pracujące na forum ogólnomołdawskim, jak deputowany Demokratycznej Partii Mołdawii Aleksander Stoianoglo. – Krytykuję Demokratyczną Partię Mołdawii, ale składam hołd profesjonalizmowi tego polityka. Chodzi o ludzi mających zdolności i możliwości, by dobrze służyć ludowi Gagauzji, jak Irina Włach z Partii Komunistów Mołdawii. Zadecyduje wola narodu – podsumował baszkan M. Formuzał.
Analitycy do listy dorzucają jeszcze mera Komratu i lidera gagauskich demokratów Nikołaja Dudogłę (wspieranego przez Kiszyniów i media centralne, którymi kieruje jego... rodzona siostra). Przed czterema laty przegrał on jednak z M. Formuzałem, a ponadto jego przewaga nad trzecią z kolei I. Włach wynosiła jedynie 300 głosów. Część obserwatorów uważa, że pomimo oficjalnego odżegnywania się od wskazania następcy – obecny baszkan liczy na powtórzenie „wariantu Putin-Miedwiediew”, czyli wybór jednego ze swych najbliższych współpracowników, po którego 4-letnim urzędowaniu mógłby wrócić na stanowisko. W dodatku do końca roku sytuacja Gagauzji i Mołdawii może zresztą ulec poważnym zmianom, do zmiany ustroju – lub rozpadu włącznie.
(karo)